w pierwszym trymestrze ciąży 0,1-2,5 mIU/l. w drugim trymestrze ciąży do 3,0 mlU/l. w trzecim trymestrze ciąży do 3,5 mlU/l. Warto jednak wiedzieć, że wytyczne Polskiego Towarzystwa Endokrynologicznego nadal rekomendują górną granicę TSH w ciąży 2,5 mIU/l dla wszystkich trymestrów.
Po pierwsze chciałabym podziękować wszystkim naszym czytelniczkom, które podzieliły się ze mną historiami swoich laktacyjnych poczęć i niepoczęć. Dzięki, że zawsze możemy na was liczyć. W czasie karmienia piersią, podobnie jak w innych reprodukcyjnych okresach życia kobiety kwestie płodności sprowadzają się do trzech zasadniczych: 1. chcę mieć już kolejne dziecko vs. 2. nie chcę mieć na razie dziecka i jak te dwie sytuacje mają się do karmienia piersią. Jest jeszcze trzecia grupa, pod tytułem: 3. będzie co ma być, jak będzie to będzie, a jak nie to nie. W waszych mejlach przeważały jedynki i trójki. Wiele z was, podobnie jak duża część społeczeństwa twierdzi, że karmienie piersią chroni/ lub wręcz uniemożliwia zajście w ciążę. Pary, które aktualnie nie pałają chęcią posiadania kolejnego potomstwa cieszą się z tej darmowej i ekologicznej metody antykoncepcji…do czasu takiej oto sytuacji 😉 „Zaszłam w drugą ciążę, gdy mój syn miał ok. 9 miesięcy przy czym ok. 5 miesiąca jego życia zaczęłam mu rozszerzać dietę. Przyznam że liczyłam na to, że laktacja trochę dłużej zatrzyma owulację 😉 Syn często w ssał pierś i w dzień i w nocy”. Inne z kolei rozważają ograniczenie czy zakończenie karmienia piersią, celem poczęcia kolejnego potomka. „W moim przypadku wygląda to tak: bardzo chcieliśmy z mężem starać się o drugie dziecko jak najwcześniej żeby była mała różnica wieku (…)Ale…No właśnie ale niestety do tej pory nie miesiączkuję ze względu na kp. Nie, nie jestem w ciąży, byłam teraz u lekarza jak zresztą wcześniej i wszystko jest ok poza tym że dopóki karmię nie mogę zajść w drugą ciążę 🙁 Wiadomo brak owulacji, okresu brak możliwości zajścia w ciążę i tu mam wielki dylemat bo chciałam córkę kp jak najdłużej tzn do 2 Przyznacie, że można zgłupieć. Jedni zachodzą w ciążę, inni nie, jedni mogą, drudzy nie. W końcu wpływa ta laktacja na płodność czy nie wpływa…? Wpływa, ale rzecz nie jest ani prosta, ani oczywista, ani do końca wyjaśniona, ani u wszystkich taka sama. Niestety. Faktem jest, że zarówno w ciąży jak i po porodzie możemy poczynić spore oszczędności na comiesięcznych zakupach w dziale higieny intymnej. Jedni dłużej, inni krócej. Rozpiętość czasowa jest zaiste imponująca – i w tym cały szkopuł. U kobiet niekarmiących piersią owulacja wraca średnio między 6 a 13 tygodniem (45-94 dniem) po porodzie [1]. Rzadko wcześniej niż przed 6 tygodniem. Znaczna ich część poprzedzona jest miesiączką i może zakończyć się ciążą. U matek karmiących piersią pełna płodność często wraca skokowo, później niż u kobiet niekarmiących, ale nie zawsze. Ramy czasowe są szerokie, w literaturze podają – od kilkunastu tygodniu do dwóch lat i dłużej. Ale może być i tak: „… karmiłam ją wyłącznie piersią; po 6tygodniach po porodzie podczas kontroli ginekolog robiąc usg powiedziała: „o, właśnie jest pani jedną z tych kobiet, którym karmienie nie zatrzymuje płodności. Tutaj widzimy piękny duży pęcherzyk, który zaraz się uwolni.” …Na potwierdzenie jej słów dwa tygodnie później miałam miesiączkę. Karmienie w ogóle nie przeszkadzało powrotowi regularnego cyklu. W ciążę nie zaszłam wtedy, bo się zabezpieczaliśmy. Jestem jednak pewna, ze bez zabezpieczenia miedzy moimi dziećmi byłoby max 10 m-cy różnicy wieku;).” Albo tak: „Jestem właśnie w 8 tygodniu ciąży(…), było tak, że prawie po 2 latach dostałam pierwszy okres i wygląda na to, że zaraz potem przy pierwszej okazji doszło do zapłodnienia, także tą miesiączką nie zdążyłam się nacieszyć ;)) Chcieliśmy z mężem, żeby różnica wieku między naszymi pociechami była niewielka, ale ja jeszcze wciąż jestem w szoku, że nam się udało tak szybko!! Nie żebym żyła w przeświadczeniu, iż laktacja jest środkiem antykoncepcyjnym, ale jednak wydawało mi się, że może utrudnić sprawę…” Albo jeszcze inaczej. Rozumiecie? Zdarza się i tak, że owulacja pojawia się przed wystąpieniem pierwszej poporodowej miesiączki, co też może zaskoczyć: „Nam udało się począć kolejne dzieciątko w 14-stym miesiącu laktacji i było to o tyle zaskakujące, że od czasu pierwszej ciąży nie dostałam jeszcze okresu” Istnieje mocno ugruntowana w literaturze teoria, że poporodowy brak okresu to efekt uboczny laktacji. W rzeczywistości jest to wynik procesów neurohormonalnych, które w efekcie blokują funkcje jajników – do dnia dzisiejszego nie wiadomo jednak jak to się dokładnie dzieje. Pewnikiem jest że jak nie ma jajeczkowania (owulacji), nie ma okresu – nie ma mowy o ciąży. Jest to okres tak zwanej fizjologicznej niepłodności. Badacze od lat dociekają co jest przyczyną tak dużych różnic w czasie królowania „bezokresia” w życiu kobiety. Dwa główne czynniki wysuwają się w tym wyścigu na prowadzenie – karmienie piersią i jego intensywność oraz stopień odżywienia kobiety. Pierwsza teoria jest powszechnie znana. Na blokujące owulację intensywne karmienia składa się częstotliwość karmień, czas trwania karmienia i długość kp. Czy zatem karmienie piersią uniemożliwia/chroni przed ciążą? Tu akurat odpowiedź jest jednoznaczna. Karmienie piersią nie chroni przed ciążą co jest równoznaczne z tym, że karmiąc piersią można zajść w ciążę. Przecież jedni chcą się ochronić, a drudzy chcą mieć dziecko. Samo kp nie zabezpiecza przed kolejną ciążą dlatego, że według teorii oprócz ssania piersi niepłodność laktacyjną warunkuje także kilka innych, bardzo ważnych czynników oraz bardzo ważne indywidualne cechy kobiety (zwróć uwagę na wytłuszczenie i wyzielenienie). Kiedy byłam 6-cio letnią dziewczynką opisano już specjalną metodę – LAM (Lactational Amenorrhea Method – laktacyjnego braku miesiączki). Jest to uznana przez WHO metoda planowania rodziny, która cechuje się wysoką, bo aż 98% skutecznością w zapobieganiu ciąży. Informacja dla tych, którzy chcą kolejnego dziecka brzmiałaby tak: kobiety karmiące wyłącznie piersią mają do 2% szans na poczęcie w pierwszych 6 miesiącach [3, 4]. Tyle w teorii. W praktyce zaledwie 26% stosujących tą metodę par wie o co w tym chodzi [5]. Skoro jest to metoda to muszą być spełnione określone warunki aby zadziałała. Wysoką skuteczność antykoncepcyjną warunkują: brak miesiączki i żadnej krwawej wydzieliny z dróg rodnych, dziecko młodsze niż 6 miesięcy karmione wyłącznie lub niemal wyłącznie piersią. Efekt blokowania płodności wzmacnia częste karmienie (łączna ilość czasu spędzonego na karmieniu na dobę), efektywne karmienie (dziecko prawidłowo ssie i przybiera na wadze), unikanie długich przerw (4godziny w dzień i 6 w nocy) między karmieniami, unikanie dopajania, dokarmiania, podawania smoczka uspokajacza. Jeśli któryś z tych warunków szwankuje, ot chociażby np. przerwa między karmieniami wydłużyła się 2 razy w tygodniu powyżej 6 godzin lub 1 raz powyżej 10 godzin, dziecko jest dokarmiane czy ssie smoczek, to metoda przestaje być metodą [6]. Wygląda na to, że nie można mieć wszystkiego a intensywne karmienie piersią praktycznie wyklucza posiadanie kolejnego potomstwa. Chociaż nie, wystarczy spełnić antywarunki metody LAM: dać dziecku smoczek zamiast piersi, wydłużyć przerwy między karmieniami, wynieść się w nocy do innego pokoju albo w ogóle przestać karmić. Czyli robić wszystko to, co dziecku i laktacji delikatnie mówiąc nie służy ale ma służyć płodności, z mniejszym lub większym skutkiem. W moim przypadku intensywnego, wyłącznego, ekologicznego karmienia piersią okres powrócił po 4 miesiącach – liczyłam na więcej 😉 W kolejnym cyklu były już wyraźne oznaki płodności. Kiedy pod lupę wzięto badania dotyczące LAM okazało się, że przy wyłącznym karmieniu piersią i braku miesiączki ilość dzieci narodzonych z tej metody jest porównywalna z tymi, które narodziły się bez żadnej metody. Ot co. Powrót menstruacji różni się zasadniczo między innymi w zależności od badanej populacji – dlatego poddano w wątpliwość czy to LAM opóźnia powrót miesiączki czy też nie [7]. W ogóle badania nad płodnością dotyczą w głównej mierze krajów rozwijających się. Możemy sobie narzekać jednak dobrze wiemy, że warunki życia, pracy, odżywienia a czasem i walki o przetrwanie są dalekie od naszych zachodnich wygód. Kolejna ciąża w takich warunkach może oznaczać być albo nie być, życie lub śmierć. Dosłownie. Podczas gdy w naszych warunkach tylko w przenośni, mam nadzieję. Czy można upiec dwie pieczenie na jednym ogniu – karmić na żądanie i zajść w ciążę? Można. W tym akapicie zaprezentuję wam w skrócie drugą hipotezę poporodowej niepłodności. Istnieją badania, w których nie zauważono związku między wzorcem karmienia, a powrotem płodności [8, 9]. Być może jest więc jeszcze jakiś czynnik, który należy brać pod uwagę w temacie płodności i laktacji? I tak odkryto radosną nowinę że stopień odżywienia kobiety może się w tej grze o płodność bardzo liczyć. Mówi o tym hipoteza niepłodności laktacyjnej, która wiąże się bezpośrednio z bilansem energetycznym (metabolic load hypotesis) kobiety. Bilans jak to bilans może być ujemny lub dodatni. Wiadomo, że karmienie piersią wiąże się z dużym nakładem energetycznym potrzebnym do wyprodukowania tych hektolitrów mleka dla dziecięcia (moje ciało podarowało – klik). Według tej hipotezy powrót płodności po porodzie zależy od właśnie intensywności stresu metabolicznego jakim jest dla kobiety produkcja mleka. Oprócz wydatku metabolicznego na eksport, ciało matki karmicielki też potrzebuje dodatkowej energii do pracy, codziennych aktywności, do życia. Bilans będzie dodatni w momencie kiedy całkowita liczba kalorii przyjęta z jedzeniem jest wyższa niż wydatek energetyczny konieczny do codziennych aktywności i kp. Jeśli karmienie piersią jest ponad siły (bilans energetyczny jest ujemny) to jest to informacja dla organizmu, że nie czas na reprodukcję. Oczywiście jedna i druga hipoteza wcale nie muszą się wykluczać – kiedy kończymy wyłączne kp, zmniejszamy jego częstotliwość i tak dalej, to zmniejsza się obciążenie metaboliczne matki. W innych przypadkach może być niezależne od kp. Nawet rzadkie akty karmienia piersią będą się wiązały z dużym obciążeniem metabolicznym dla kobiet słabo odżywionych czy ze zwiększonym zapotrzebowanie energetycznym – praca, sport czy inne aktywności. To trochę tak (tylko mocniej) jak ze sportowczyniami (i anorektyczkami), których jajniki w pewnym momencie powiedzą stop. Logiczne. Dlatego hipoteza ta pokazuje dodatkowe czynniki, które oprócz kp (bądź niezależnie od niego) w kwestiach płodności mogą być brane pod uwagę. Ciąża, poród i wychowywanie dzieci wymaga od nas ogromnych zasobów energetycznych. Przykładowo w ciąży, matka musi wspomóc wzrastający poziom metabolizmu u potomka sama zwiększając swój nawet dwukrotnie. Jest to wynik szalony i poza wyczynowymi sportowcami nieosiągalny dla zwykłego śmiertelnika. Pisałam o tym w tym artykule, którego nikt nie chce czytać podczas gdy dla mnie to wielkie wow, a nawet WOW. Ciekawe jest jak naukowcy doszli do tego, że nie tylko sama intensywność karmienia piersią ale właśnie wynik bilansu energetycznego daje podstawy do określenia momentu powrotu owulacji. Zaobserwowano, że w momencie, kiedy stężenia białka CRP (marker dla insuliny, która stymuluje jajnikową produkcję estrogenów) w moczu karmiących osiągały określone wartości, to wkrótce potem menstruacja i owulacja – niczym bumerang powracały do swojej właścicielki [10,11,12]. Aby więc zwiększyć szanse na poczęcie w trakcie kp należy stworzyć w organizmie odpowiednie warunki metaboliczne, czyli odżywiać się. Uczestniczki cytowanego badania, Argentynki, oprócz tego, że karmią swoje dzieci z dużą intensywnością (ekologicznie), to jeszcze nie mają w zwyczaju katować się dietami. Jedzą monotonnie ale dużo i kalorycznie. Codzienna dieta tej populacji obfitowała w ichniejsze smażone na tłuszczu ciasta, gulasz z makaronem, ryżem, ziemniakami, cebulą, marchwią, wołowiną, kurczakiem. A na przekąski – białe pieczywo, smażone ciasto, krakersy, ciastka i słodzone mleko. Taka o typowa dieta karmiącej matki. Podsumowanie: Natura to sprytnie załatwiła. Z jednej strony chce abyśmy przekazywali dalej materiał genetyczny, a z drugiej miesza się w naszą płodność. Z ewolucyjnego punktu widzenia takie działanie było bardzo ważne dla przetrwania gatunku ludzkiego, kiedy matka dla dziecka to jego być albo nie być – 24 godziny na dobę, razem, w bliskim kontakcie, karmiąc, nosząc, chroniąc, będąc. Teraz trochę się pozmieniało. Przystawiając dziecko do piersi wysyłamy do mózgu, a potem do jajników ważny przekaz: „macie labę, organizm matki jest w ciągłej eksploatacji. Mały człowiek jej bardzo potrzebuje. Damy wam znać kiedy macie być zwarte i gotowe”. Mniej więcej taki jest sens niepłodności laktacyjnej – odłożyć poczęcie i całą energię włożyć w opiekę nad nowo narodzonym szkrabem do czasu kiedy dziecko będzie dojrzalsze (bezpieczniejsze), a organizm matki gotowy do kolejnej ciąży. Powrót płodności to temat nieoczywisty. Ile kobiet, tyle historii. Miesiączki wracają w różnym tempie, mogą być poprzedzone owulacją lub nie. Cykle mogą być nieregularne. Spełniając wszystkie warunki metody LAM prawdopodobieństwo zajścia w ciążę szacowane jest na poziomie 2%. Pomimo tego, że LAM jest mocno ugruntowana w literaturze i poparta badaniami prospektywnymi to jednak niewielki odsetek par wie jakie są kluczowe warunki jej skuteczności. Dołóż do tego specyficzne środowiska w jakich były przeprowadzane te badania, indywidualne cechy kobiety, dziecka, środowisko, czasy w których żyjemy, brak wiedzy i wsparcia personelu medycznego i zamiast skutecznej metody mamy niezły chaos. Karmiąc piersią można zajść w ciążę. Hipoteza metaboliczna zakłada, że pod warunkiem osiągnięcia dodatniego bilansu energetycznego, mamy karmiące intensywnie i z dużą częstotliwością są gotowe do poczęcia równie szybko jak te które karmią w „niepełnym wymiarze godzin” [10,13,14,]. Przystawiając dziecko do piersi wysyłamy do mózgu, a potem do jajników ważny przekaz:”spoko, ona karmi jeszcze dziecko ale grunt jest bezpieczny. Ruszajcie z produkcją”. To jak, grillujemy? To jeszcze kilka z waszych wypowiedzi, które mnie urzekły. „Obecnie jestem w 35 tygodniu ciąży, a mój starszy synek ma 18 miesięcy – w ciążę zaszłam mniej więcej w 10. miesiącu życia Szymona. Nie był to czas wyłącznego KP, ale cały czas były co najmniej 3 karmienia w dzień i duuużo w nocy. Zresztą, częstotliwość karmień zwiększyła się jak już byłam w ciąży z tego powodu, że po prostu nie miałam siły nic przygotowywać, a mleko zawsze było ciepłe i gotowe 🙂 Mały Bobas nic na tym nie stracił, mimo wielu uwag ze strony babć, cioć etc., że szkodzę i sobie, i dziecku, kontynuując KP. Całe szczęście, wcześniej dużo czytałam na ten temat i nie dałam się „zastraszyć”, także żaden z lekarzy nie kwestionował słuszności tej decyzji”. „Zaszłam w ciąże kilka dni po pierwszych urodzinach syna. Fakt nie był tylko na piersi, ale z małymi wyjątkami żywił się głównie mlekiem. Słyszałam, że żeby zajść w ciążę potrzebna jest minimum 6 godzinna przerwa w karmieniu najlepiej w nocy (z lektury forum o kp wiem, że po odstawieniu nocek często się udawało zajść). W moim przypadku nie było przerwy nawet 4 godz przez całą dobę. Myślę, ze spokojnie wychodziło nam wtedy 10-12 karmień nawet. Zaszłam w pierwszym miesiącu starań. Karmie do dziś (jestem w 35 tygodniu)”. „nam dwa razy zdarzyło się począć Maluszka w czasie gdy karmiłam piersią. Były to 10 i 14 miesiąc laktacji i nie był to już okres wyłącznego kp”. „zaszłam w ciążę w 13. miesiącu kp – nie było to już kp wyłączne, ale bardzo intensywne (ok. 10 razy na dobę)”.Hanna Lis chętnie wypowiada się na tematy społeczno-polityczne. Dziennikarka nie szczędzi gorzkich słów partii rządzącej. Tym razem odniosła się do wyroku Trybunału Konstytucyjnego. Dziennikarka podkreśliła, że gdyby była młodsza, nie zdecydowałaby się na ciążę w Polsce PiS. Hanna Lis po raz kolejny krytycznie oceniła działania partii rządzącej. Dziennikarka odniosła się do głośnego tematu aborcji w Polsce i kontrowersyjnego wyroku TK. Hanna Lis w twitterowym wpisie podkreśliła, że gdyby była młodsza, nie zdecydowałaby się na ciążę w Polsce rządzonej przez też: Hanna Lis opowiedziała o swojej chorobie: "Kobiecość nie musi boleć tak, żebyśmy wyły" Hanna Lis gorzko o partii rządzącej: "Nie chciałabym zajść w ciążę w Polsce PiS""Gdybym dziś miała znów 28 lat, nie zdecydowałabym się na zajście w ciążę w Polsce PiS-u. Inaczej niż prezes Kaczyński i biskupi, nie miałabym tyle odwagi, by urodzić dziecko skazane na śmierć, a potem bezradnie patrzeć na jego agonię" - podkreśliła Lis stoi murem za kobietami i bardzo krytycznie odnosi się do decyzji Trybunału Konstytucyjnego, który orzekł, że przerwanie ciąży ze względu na ciężkie wady płodu jest niezgodne z temu, tuż po tym, gdy w mediach pojawiła się informacja o opublikowanym orzeczeniu TK, Hanna Lis zamieściła przejmujący wpis, publikując też wspólne zdjęcie sprzed lat z córkami."Trybunał Konstytucyjny Julii Przyłębskiej postanowił dziś skazać polskie Kobiety na TORTURY. Od dziś zabroniona jest aborcja w przypadku wad LETALNYCH, a zatem takich, które skazują płód na śmierć tuż po urodzeniu. Co to znaczy? Kobiety są od dziś ZMUSZONE rodzić płody bezczaszkowe, bezmózgowe, tak dramatycznie i nieodwracalnie uszkodzone, że każda sekunda ich „życia” jest którego nawet najlepsze leczenie hospicyjne nie jest w stanie uśmierzyć. Od dziś MUSZĄ przyjść na świat. Po co? Żeby umrzeć w cierpieniach? Pamiętacie „dziecko Chazana”? Ja pamiętam doskonale. Rozmawiałam z rodzicami tego dziecka, które przyszło na świat tylko po to, aby umierać w męczarniach. Pamiętam ból tych ludzi. Po co? Jestem matką dwóch córek, więc mam PRAWO i obowiązek, aby w moim i moich dzieci imieniu, zapytać rządzących: jakim prawem skazujecie nas na tortury?" - napisała dziennikarka.
Pytania do specjalistów Ginekologia Witam! Wczoraj uprawiałam seks z moim chłopakiem. W grze wstępnej sprawiałam mu przyjemność ( robiłam mu loda, ale nie doszło do wytrysku, lecz mimowolnie mogło poleciec trochę spermy). Po ok. dziesięciu minutach zaczęliśmy stosunek, a wtedy ja dałam nieco swojej śliny na prezerwatywę, którą miał założoną. Czy możliwe jest to, że wszystkich plemników, które mogły się dostać do mojej jamy ust ustnej nie połknęłam? Albo może został gdzieś preejakulat w ślinie po tym upływie czasu? Czy możliwe jest to, że mogę być w ciąży? KOBIETA, 18 LAT 1 tygodni temu Poród - kiedy należy udać się do szpitala? Redakcja to zespół doświadczonych i zaangażowanych osób, z których wielu to eksperci z dziedziny medycyny, dla których dbałość o zdrowie to priorytet. 0 redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych znajdziesz do nich odnośniki: Czy jest możliwe przeniesienie plemników w takim przypadku? – odpowiada Redakcja abcZdrowie Czy w takiej sytuacji zajście w ciążę jest prawdopodobne? – odpowiada Redakcja abcZdrowie Czy prawdopodobieństwo ciąży jest duże w tej sytuacji? – odpowiada Redakcja abcZdrowie Czy w tej sytuacji jest ryzyko ciąży? – odpowiada Redakcja abcZdrowie Czy w wyniku tej sytuacji zapłodnienie jest prawdopodobne? – odpowiada Redakcja abcZdrowie Czy w taki sposób może dojść do zapłodnienia? – odpowiada Redakcja abcZdrowie Czy mogło dojść u mnie do zapłodnienia w wyniku tego zbliżenia? – odpowiada Redakcja abcZdrowie Ryzyko zajścia w ciążę po seksie oralnym z połknięciem nasienia – odpowiada Lek. Jerzy Więznowski Czy mogło dojść do zakażenia w tej sytuacji? – odpowiada Redakcja abcZdrowie Czy zapłodnienie jest możliwe w tym przypadku? – odpowiada Redakcja abcZdrowie artykułyWczesne objawy, które mogą świadczyć o tym, że doszło do zapłodnienia, najczęściej są odczuwane 4-6 tygodni od momentu zapłodnienia. Kobieta nie dostaje miesiączki w spodziewanym terminie oraz mogą pojawić się: ból i tkliwość piersi; zmiany nastroju (drażliwość, smutek, płaczliwość); senność; częstsze oddawanie moczu; Data utworzenia: 4 lipca 2014, 8:15. Ewa Chodakowska do tej pory unikała pytań o dzieci. Ale magazynowi „Gwiazdy” wyznała, że już nie może się doczekać, kiedy w końcu zostanie mamą Ewa Chodakowska Foto: „Myślę, że w ciągu dwóch, maksymalnie trzech lat chciałabym zajść w ciążę” – wyznaje nam Ewa Chodakowska. Ostatni rok był bardzo pracowity dla najsłynniejszej polskiej trenerki. Wydała dwie książki „Rok z Ewą Chodakowską” oraz „Przepis na sukces Ewy Chodakowskiej”, opracowała kilka nowych programów treningowych, otworzyła własne studio fitness Be Active oraz pobiła rekord Guinnessa w kategorii największego treningu fitness. Nic dziwnego, że choć udało się jej wziąć ślub, o macierzyństwie nawet nie miała czasu pomyśleć. Ale Ewa wie, że w końcu będzie musiała zwolnić tempo. Zarówno ona, jak i jej mąż Lefteris Kavoukis, który jest Grekiem, są bardzo rodzinni. I nie wyobrażają sobie życia bez potomstwa. „Gwiazdom” Ewa wyznała, że już zastanawiają się, jak będą się czuć, czekając na pierwsze dziecko. – „Rozmawiamy o tym, jak to będzie, gdy zajdę w ciążę. Mój mąż nie może się doczekać?!? Już mnie sobie wyobraża w ciąży i mówi, że będzie cmokał okrągły brzuszek” – opowiada nam rozmarzona Ewa. Trenerka znana z perfekcyjnej muskulatury i figury zapewnia, że w ciąży będzie się odżywiać zdrowo i nie boi się, że jej ciało diametralnie się zmieni. – „To taki czas w życiu kobiety, kiedy powinna się skupić przede wszystkim na zdrowiu swoim i dziecka. Dla kobiety w ciąży najważniejsze jest przecież, by dziecko urodziło się w prawidłowy sposób i było zdrowe i silne” – opowiada Chodakowska. Ewa nie zamierza jednak rezygnować z ruchu i ćwiczeń. – „Będę na pewno aktywna, bo nie wyobrażam sobie innego trybu życia. Kobiety, które na co dzień są aktywne, powinny w ciąży kontynuować swoją pracę już nie tak intensywnie, ale na tyle, na ile lekarz pozwoli. Jeśli nie ma przeciwwskazań, to ruch jest naszym świętym obowiązkiem” – tłumaczy. – „Poród będzie przez to łatwiejszy do przejścia i szybciej będzie można zrzucić cały nadbagaż” – dodaje. Wszystko wskazuje na to, że Ewa świetnie się sprawdzi w macierzyństwie. Bo choć niewiele osób o tym wie, od zawsze ma świetny kontakt z dziećmi. Niedawno została ambasadorką fundacji „Sportowcy dzieciom” i planuje nawet przygotować specjalny program treningowy dla najmłodszych. – „Uwielbiam ćwiczyć z dziećmi. Tu trzeba być jednocześnie trenerem, psychologiem i pedagogiem. Bardzo chciałabym przygotować w następnym sezonie program aktywności fizycznej dla dzieci” – opowiada Ewa. /12 /12 Instagram Ewa i jej mąż nie mogą się doczekać kiedy zostaną rodzica /12 Pepe Design / - Ewa uwielbia odwiedzać grecką rodzinę Lefterisa /12 Ewa i Lefteris planują dziecko już za dwa lata /12 Instagram Ewa i jej mąż zawsze znajdą czas na romantyczną kolację /12 Instagram Ewa ma świetny kontakt z dziećmi /12 Instagram Ewa uwielbia spędzać czas w towarzystwie najbliższych /12 Kapif Ewa w ciąży zamierza ćwiczyć /12 Kapif Mąż nie może się doczekać, kiedy będzie całować okrągły brzuszek Ewy /12 Kapif Ewa zrobi wszystko, by jej dziecko urodziło się zdrowe /12 Aleksander Majdański / Ewa i Lefteris są bardzo zgranym małżeństwem /12 Andrzej Marchwiński / Ewa będzie świetną matką Masz ciekawy temat? Napisz do nas list! Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem? Masz ciekawy temat? Napisz do nas! Listy od czytelników już wielokrotnie nas zainspirowały, a na ich podstawie powstały liczne teksty. Wiele listów publikujemy w całości. Wszystkie historie znajdziecie tutaj. Napisz list do redakcji: List do redakcji Podziel się tym artykułem: Od lipca 2015 przebywam na macierzyńskim - prowadzę działalność gospodarczą z podstawą 6000 zł na chorobowe dobrowolne. Obecnie po macierzyńskim chciałabym prowadzić dalej działalność gospodarczą z tą samą podstawą na dobrowolne chorobowe, ale chciałabym zajść w ciążę z drugim dzieckiem i wówczas co Jak się kochać, żeby zajść w ciążę? Pozycje seksualne, w których najłatwiej o poczęcie Są pozycje seksualne, które ułatwiają zajście w ciążę, nawet wtedy, gdy ty masz tyłozgięcie macicy lub partner ma słabe nasienie. Jeśli więc planujesz ciążę, sprawdź, jakie pozycje seksualne powinnaś wybierać, by łatwiej zajść w ciążę. Przeczytaj, jak się kochać, żeby począć dziecko. Niektóre pozycje seksualne sprzyjają zapłodnieniu, więc jeśli staracie się o dziecko i chcesz szybko zajść w ciążę, powinniście jak najczęściej się w nich kochać. Wiele par stara się o dziecko i starania te długo nie są zwieńczone sukcesem. Warto pamiętać, że w większości przypadków starania o dziecko zajmują zdrowej parze średnio około jednego roku. Dopiero po roku bezskutecznych prób zajścia w ciążę należy się udać po pomoc do lekarza specjalisty. Wcześniej warto pomóc naturze i wybierać pozycje seksualne, w których najłatwiej zajść w ciążę. Kiedy się kochać, żeby zajść w ciążę? W jakich pozycjach najłatwiej zajść w ciążę? Aby łatwiej zajść w ciążę, najlepiej jest wybierać pozycje, dzięki którym członek może wniknąć głęboko do pochwy, a po stosunku nasienie pozostaje najbliżej szyjki macicy. Jeśli sperma znajduje się blisko szyjki macicy jest większe prawdopodobieństwo, że plemniki dotrą do komórki jajowej i nastąpi zapłodnienie. Dlatego pary, które starają się o dziecko, powinny wybierać przede wszystkim: pozycję klasyczną (misjonarską) – kobieta leży na plecach z rozsuniętymi nogami, mężczyzna – zwrócony w jej stronę – znajduje się nad nią, podtrzymując swój ciężar kolanami i łokciami. W tej pozycji członek partnera głębiej wnika w pochwę kobiety, co sprawia, że po wytrysku plemniki docierają głęboko aż do szyjki macicy. pozycję klasyczną (misjonarska) z wysoko uniesionymi biodrami – kobieta leżąc na plecach, powinna zarzucić nogi na ramiona partnera albo oprzeć stopy o jego klatkę piersiową lub ramiona. Dzięki temu, że w tej pozycji biodra są maksymalnie uniesione, plemniki szybciej dotrą do komórki jajowej. Mężczyznom ze słabszym nasieniem, a także kobietom z tyłozgięciem macicy zaleca się: pozycję tylną kolankowo-łokciową („na pieska”) – kobieta klęczy oparta ramionami o podłoże i pochyla się do przodu, zaś mężczyzna klęczy za nią. W tej pozycji nasienie po wytrysku zbiera się w opadającej ku dołowi pochwie, blisko szyjki macicy. Dzięki temu kobieta może szybciej zajść w ciążę. Sprawdź także: Kamasutra w ciąży. Które pozycje są wygodne i bezpieczne? Dlaczego NIE MOGĘ ZAJŚĆ W CIĄŻĘ? Najczęstsze przyczyny niepłodności .